Podróżnik: Dni ciemności Dni ciemności, czyli kiedy w końcu Armagedon? Jest 16 grudnia roku Pańskiego 2020 . Roku w którym naszą planetę spowiły gęste tumany jakiejś dziwnej zarazy ...ale o tym kiedy indziej. Są takie dni zadumy które nachodzą każdego z nas i tak naprawdę nikogo to nie powinno dziwić, każdy już coś takiego wielokrotnie przeżywał. Właśnie.... wielokrotnie i dzisiaj znowuż mam wrażenie że zaczynamy odsłuchiwać po raz kolejny tą samą płytę. Otóż jak nas znowu poinformowano "nadchodzą dni ciemności" a po nich kolejny armagedon swoją drogą dzisiejszego roku datowany na 21 grudnia . Sprawcą owych proroczych zapowiedzi jest nie kto inny jak tak zwana, o grotesko "niezależna i wolna scena alternatywnych mediów". Wszelkiej maści wieszcze, prorocy, jasnowidziele, Tarociści (chociaż tutaj raczej chyba Tarocistki) oraz experci od wyciągania danych z "tajnych archiwów" jeszcze bardziej tajnych służb i wszelkiej maści agencji wywiadowczych uznanych mocarstw światowych. No i właśnie....za każdym razem (a jak wiadomo historia kołem się toczy) zwalany jestem z nóg mailami oraz komentarzami typu "ło matko co to teraz będzie panie zalwit ...łarmagedon się zbliża tak podały media...." i tak dzisiaj siedząc przy kawie i patrząc przez okno na nijak niechcącym sią zaciemnić niebem, dumam nad przyczyną tego fenomenu .(no ale gwoli prawdy w końcu się jednak zaciemniło jakoś tak krótko przed szesnastą) I to jest w tym wszystkim chyba najbardziej ciekawe. Cyklicznie powtarzające sią zapowiedzi "dni ostatnich" które spędzają z oczu sen wiernym fanom alternatywnych i oczywiście jedynych wiarygodnych informacji pochodzących ,a jakże z jeszcze bardziej wiarygodnych źródeł. Fenomen powtarza się co roku zawsze pod koniec ,chociaż zdarzają się wyjątki które to znowuż mogą wystąpić praktycznie o każdej porze roku zależnie od dokładność "riseczu" danego experta i jego "kontaktów" z tak zwanymi informatorami z tak zwanych "pewnych źródeł". Jedyne co się nie zmienia to wiara i strach publiki która wierna przekazom co roku odnowa przygotowuje się na przyjście nowego w końcu jak to się dzisiaj mawia żeby nie pozostać w zacofaniu językowym Resecie. Dochodzi czasami ale do poważniejszych akcji jak na przykład instrukcje budowy schronów czy też innych survivalowych technik. Na końcu ale zawsze dzieję się to samo. Armagedon nie nastąpił... dni nie stały się ciemne... prądu nie wyłączyli... Znów wszyscy odetchnęliśmy przechodząc do spraw codziennych. Na krótko udało się zapomnieć o plagach ,ostatecznych końcach i wybawicielach którzy czasami podobnież mieliby wtedy nadejść, jak i również o "lajkach ,serduchach i podziękowaniach" dla autorów owych niesamowitych wieści. A owi autorzy....? No cóż oni też odetchnęli, a co najważniejsze w nawale pracy szybko puścili w niepamięć wpadkę aktualnego armagedonu, bo przecież kto by się miał przejmować "zeszłorocznym śniegiem" A czas leci, znów zatem trzeba przygotować jakiś porządny "risecz" na nowy armagedon... W tym momencie skończyła mi się kawa więc wyrwałem się z tej podkreślonej owym "zaćmieniem" zadumy i postanowiłem również i ja zaplanować następny artykuł w sprawie niekończących się końców tej naszej przy nieco bliższym spojrzeniu całkiem sympatycznej i wartej docenienia rzeczywistości. Następny odcinek w 2024 r zapraszam (ojtam ojtam, nie wytrzymasz. Merle) Zalwit